Strona:Klemens Junosza - Leśniczy.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
LEŚNICZY.
OBRAZEK WIEJSKI
PRZEZ
Klemensa Junoszę.

(Dalszy ciąg.)

Pan Ludwik westchnął, ale Anielcia nie dawała za wygranę, prosiła, popierając prośbę pieszczotą i łzami. Nadzieja ma dość łatwy przystęp do serc ludzi nieszczęśliwych, więc też i pan Ludwik na słowa córki obojętnym być nie mógł. Rozchmurzył zmarszczone czoło i przyrzekł, że rady posłucha.
Wpierw jednak musi rachunki rozwikłać i względem majątku coś postanowić. Nie podobało się to Anielci, która chciała jechać jak najprędzej, lecz wola ojca była stanowcza.
Po kilkakrotnem upomnieniu się przez pana Ludwika, po różnych zwłokach, mniej lub więcej upozorowanych, Kalińskiego nareszcie sprowadzono, przesiadywał on teraz po całych dniach na dworze, sam na sam z niewidomym, ku wielkiemu niezadowoleniu pana Hieronima, który ciągle był w najgorszym humorze i nawet na obiady nie chciał do dworu przychodzić. Posyłano mu je do oficyny, jeżeli w domu był, co się zresztą trafiało dość rzadko, gdyż prawie codzień wyjeżdżał do sąsiednich miasteczek i tam z żydami różne narady i konfereneye odbywał.
Anielcia już nie odczytywała rachunków, zastąpił ją w tej czynności Kaliński, a chociaż z bezładnych notatek niewiele dojść było można, jednak stary oficyalista, dobrze rzeczy świadomy i wiedzący mniej więcej co się dzieje, niejedną zagadkę potrafił rozwiązać, kombinując notatki z faktami, które bądź sam widział, bądź też od ludzi słyszał. Takim sposobem powoli, mozolnie, wyjaśniając szczegół po szczególe, odtwarzano w części rzeczywisty, w części do prawdy zbliżony obraz działalności pana Hieronima i położenia majątku. Ze dwa tygodnie przy tej czynności upłynęły, ale pan Ludwik tę miał przynajmniej pociechę, że wiedział nareszcie jak jest. Wyjaśniło się, że dochody z Magdzina były bardzo małe, prawie żadne, według rachunków, chociaż jak twierdził Kaliński, ziemia urodzajna, pomimo niezbyt starannej uprawy, niezłe przynosiła plony, a klęsk losowych nie było; wyjaśniło się również, że wydatki były nieproporcyonalnie duże, w wielu razach nieprawdopodobne, że korzystając z plenipotencyi pan Hieronim pozaciągał długi i to dość znaczne, że interesa pogmatwał i powikłał, słowem, że wytworzył chaos prowadzący wprost do ruiny. Jeszcze lat kilka takiej gospodarki a musiałaby nastąpić katastrofa i pan Ludwik z córką znalazłby się bez chleba i dachu nad głową, zwłaszcza, gdyby zamierzo-