Strona:Klemens Junosza - Kuźnia Wulkana.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

O Maćku! Maćku! czy myśli złowrogie
Nie palą tobie pogodnego czoła,
Czy nie przypuszczasz, że to co ci drogie,
Chcą porwać ludzie do obcego sioła,
Że owi goście z kowalowej chaty,
To organista, syn jego i swaty....

Nie — w duszy Maćka tkwi głęboka pewność,
Ze piękne dziewczę przysięgi nie złamie...
A jednak w sercu czuje jakąś rzewność
I twarz spokojna smutnym myślom kłamie...
I oczy błądzą... daleko od stada,
Co się powoli w koniczynę wkrada...

Na kowalową chatę patrzy zdali,
Jakby jej ściany chciał rozedrzeć wzrokiem.
Chce ujrzeć Wenus z ustami z korali,
Z jedwabnym włosem i wilgotnem okiem,
Chciałby ją widzieć chwilkę... chciał przywitać,
Czyli pamięta? radby ją zapytać...

Darmo — wzrok ludzki, który w duszach czyta,
Przez dwucalową deskę nic nie widzi,
Lada zasłona — już prawda zakryta,
Wełniana szmata z jego mocy szydzi,
I choćbyś patrzył a patrzył do śmierci,
Wzrok twój łachmana nawet nie przewierci.

A tam w dolinie bawią się ludziska,
Gdy Kaśce serce z rozpaczy zamiera...
Syn organisty przysuwa się zblizka,
Chce wziąść jej rękę i w oczy spoziera...
A biedne dziewczę w rumieńców purpurze
Myśli o Maćku, co jest tam — na górze...

O Maćku! Maćku! ty losów wybrańcze!
Dla ciebie ogniem płoną Kasi oczy...
Dla cię policzki te, jak pomarańcze,
Dla cię ta główka zdobna w splot warkoczy...
Dla cię to serce, które w piersiach dzwoni...
A ty, ciemięgo, jeszcze wątpisz o niej?!

Pan organista raczy się z kowalem,
Szklanka za szklanką, kielich za kielichem.
Goście już chatę opuścili z żalem...
A dwaj socyusze spoczęli pod strychem...
Na miękkiem sianie pachnącem i świeżem,
Co jest najlepszą sprężyną i pierzem.

Syn organisty, pewien przyszłej żony,
Poszedł powoli do ojcowskiej chaty,
A Kasia stojąc w furtce otworzonej,
Patrzyła w niebo... w jakieś piękne światy,
Lecz wam nie myślę sprawiać takiej szopki,
Bym miał marzenia opisywać chłopki.



PIEŚŃ PIĄTA.
Kupido osiada na zgliszczach wulkanowej kuźni i pegaz powraca do stajni.

Noc już zapadła głęboka, a chmury
Jak stada ptaków płynęły w przestrzeni...