Strona:Klemens Junosza - Icek Kobieciarz.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Każdy człowiek ma taki los, jaki mu pan Bóg dał.
Żaden rozumny człowiek na swój los nie narzeka, chyba tak sobie, aby co gadać, ale naprawdę, to on nie narzeka, bo wie, że od narzekania los się nie zmieni na lepszy, a wymówiwszy w złą godzinę, może się zmienić na gorszy, może się całkiem zepsuć.
W mojej familii jeszcze dawniej, temu pięćdziesiąt lat, byli uczeni ludzie i bogaci kupcy. Uczeni pomarli, bogaci potracili bogactwa, teraz niema w familii żadnego honoru.
Zeszliśmy na kapcanów.
Mój starszy brat jest krawiec... Wiadomo, że febra nie choroba, kozy nie bydło, kury nie ptaki, krawcy nie ludzie! On przerabia i łata starą garderobę i z tego ma życie.
Mój młodszy brat jest faktor. Ciężki kawałek chleba. Zanim zarobi rubla, co mu się trafia raz na tydzień, to zepsuje gęby za ośmnaście rubli i prosty rachunek pokazuje, że przez rok on na gębie swojej ma zysku 52 ruble, a straty 936 rubli. Czy się opłaci żywić taką gębę, i żonę tej gęby i jej ośmioro dzieci?!
Ja młodszy z braci jestem tylko «kobieciarz».
Między naszymi starozakonnymi ludźmi taki proceder nie należy do bardzo honorowych ani bardzo zyskownych. Kobieciarza nie wybiorą na starszego do kahału, nie dadzą mu pierwszego miejsca w bóżnicy, ale bez honorów obejść się można, a żyć trzeba z żoną i dziećmi, więc jak z czego innnego się nie da, to trzeba żyć z kobieciarstwa.
Nie jest to zatrudnienie przyjemne, ani łatwe. Trzeba dużo pracować, trzeba dołożyć zdrowia i siły.
Wiadomo, że moje kobiety nie są delikatne, tylko proste, ordynarne wiejskie baby i dziewki. Z takiemi trudno. One harde są, one pyszne są, one mają gęby okropnie wygadane, one są mocne, jak krowy. Jak czasem która się rozgniewa i popchnie, to człowiek może się przewrócić jak małe dziecko.
Takie to moje kobieciarstwo!
Sześć dni na tydzień ja muszę koło tych kobiet chodzić, muszę im dogadzać, spełniać ich wszystkie grymasy, co się tylko której zechce.
Czy to łatwa rzecz, czy długo można w tym biednym fachu wytrzymać? Myśl ciągle o Bartkowej, Janowej, Maćkowej, Barłomiejowej, Jacentowej, Frankowej, Wojciechowej, Ignacowej, Pafnucowej i kto je tam może spamiętać. To dopiero są baby! a gdzie dziewki: Franka, Nastka, Magda, Kunda, Brygida, Barbara, Michalina, Dorota, Kaśka, Maryśka, Zośka, Wikta, Jagna... Oj, oj, ktoby je spamiętał. Ja muszę pamiętać, muszę im wszystkim dogodzić, bo od tego jestem kobieciarz.