Strona:Klemens Junosza - Guwernantka z Czortowa.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakżeś ty zmężniał, wypiękniał, mój Jasiu; doprawdy zaczynam być w obawie o nasze panny — jestem nawet pewna, że jak wyjedziesz, to niejedna łezka tutaj popłynie za tobą...
— Alboż, Helenko, na tem waszem wygnaniu, są jakie panny?
— Nie ubliżaj naszéj okolicy i — strzeż się — znajdą bo się i takie, co nie na żarty potrafią cię usidłać.
— O co to, to bardzo wątpię, jestem pod tym względem opancerzony aż nadto.
— Ty? miałbyś się już wyrzec młodości i miłości? ty dzieciaku!
— No, tak zupełnie nie — ale mam pewne powody do udawania poważnego człowieka.
— Więc masz już może narzeczoną? dla czegoż nie wtajemniczysz siostry w plany twéj przyszłości.
— Nastąpi to może kiedyś... teraz nie mogę mówić.
— Nawet przedemną?
— Wybacz mi... ale nawet przed tobą.
— Proszę!
— Wierz mi, że ucieszysz się, ale późniéj.
— Może... a jednak.
— Jesteś kobietą, a więc ciekawą — ale wyobraź sobie, że ja żartuję tylko.
— Niech i tak będzie — jeżeli jednak masz jakie zobowiązania względem kogo, to wcale temu komuś nie zazdroszczę.
— A to z powodu?
— Mam w domu osobę, w któréj zakochasz się od pierwszego wejrzenia.
— Czy nie mówisz czasem o cioci Figlisiewiczowéj?
— Nie — mówię o kim innym... i żałuję tego kogoś.
— Zaciekawiasz mnie.
— Płacę ci wzajemnością — ale twoja ciekawość zaspokoi się niedługo, zobaczysz przy obiedzie.
— Więc to jakaś kuzynka?
— Nie — to guwernantka.
— Guwernantka!
— Nie krzyw się — wierz mi, że mogłaby być hrabiną, bardzo ładna i dystyngowana osoba.
— Tem lepiéj.
— No...
— Przynajmniéj będzie jakaś rozrywka w téj waszéj posępnéj okolicy...
— A czy wiesz, że z takich rozrywek wywiązują się niekiedy rzeczy seryo?
— Nie miéj mnie za dziecko... tak dalece nie angażowałbym się dla guwernantki, chociażby była piękniejszą niż wszystkie madonny włoskich mistrzów.
— No tak... ja wiem żeś ty rozsądny chłopiec, mój braciszku, ale to gra niebezpieczna... chociaż.