Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
80

blond włosy, zakręcone figlarnie do góry, nadawały mu pozór pewnej zuchwałości. Wyglądał, jak rycerz z obrazka. Brakowało mu tylko zbroi i miecza.
Tego dnia zamówiłem się po coś do Sewerynka, a zastawszy pannę Felicyę samą, szepnąłem z miną tajemniczą:
— Wie pani, ja dziś widziałem kogoś.
— Kogoż? — zapytała.
— Tego pana z dużą brodą z Dębianki.
— Cicho bądź! — rzekła — nie mów o tem... nie potrzeba o tym panu opowiadać.
— Ja też mówię tylko pani jednej pod sekretem i to jeszcze pani powiem, że ten pan nie był sam... przyjechali we dwóch i ja pytałem ludzi, co to za jeden ten drugi i powiedzieli mi, że to pana Piotra syn...
Zamknęła mi usta białą i miękką rączką.
— Czy ty przestaniesz dziś pleść trzy po trzy?! — rzekła z gniewem.
— O co się pani gniewa? — odrzekłem — pani myśli, że ja mały, to już o niczem nie wiem, ja wiem...
— Właśnie to źle, że za dużo wiesz i mieszasz się w nieswoje rzeczy. Nie rób tego na przyszłość, bo wyrośniesz na plotkarza i ludzie będą się tobą