Strona:Klemens Junosza - Dobrze.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

..................
Pod brzozą samotną
Usiadłem, co opodal stała na uboczu.
Dziad poszedł dosyć żwawo i zniknął mi z oczu.
Do otwartego grobu wpadał snop promieni,
Ślizgał się po mogiłach, po świeżej zieleni,
I złocił główki kwiatów...
Z pochyloną głową,
Ważyłem w smutnych myślach każde starca słowo.
— Tu je dobrze! powiedział — dobrze... prawda szczera,
W tem schronieniu się cisza i spokój zawiera.
Tu namiętności gasną, źródło łez wysycha,
Tu milknie rozpacz wściekła i tęsknota cicha.
— Tu je dobrze! jak słusznie siwy dziad powiedział...
Tu pogrzebany wszelki przywilej i przedział.
I idealna równość panuje wszechwładnie...
„Tu je dobrze“! tu słońce, gdy się do snu kładnie,
Wślizga się po przez bluszczów listki i powoju,
I grobom pocałunek przesyła pokoju...

...................
Nazajutrz znów jutrzenka jaśniała na wschodzie,
Znów zbladły gwiazdy nocne i pierzchnęły cienie,
A ziemię otoczyło światło i promienie,
Rozsypując brylanty po rosach i wodzie,
Która się srebrną falą w strumykach przelewa.

Po nad świeżą mogiłą lekki wiatr powiewa...
Chwieje smutnie listkami wierzba i brzezina,
Umarłego czas jakiś ktoś we wsi wspomina,
A potem pamięć o nim jak mgła się rozwiewa,
Jak ta blada kochanka bagien i topielisk,
Co się rankiem jak upiór po nad niemi snuje...
Człowiek umarł... lecz ludzkość stoi jak obelisk;
A któż w takim ogromie cegiełki rachuje?...

Klemens Junosza.