Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wychodził potem na ganek, popatrzył, popatrzył na konia i mówił do rządcy:
— Wiesz, Biernasiu, szkapa zdaje się dobra, ale dziś wyjątkowo każ zaprządz do bryczki; obawiam się żeby od konnej jazdy nie wrócił mi ból.
Takie wyjątkowe dni bywały codzień do jesieni, w jesieni znowu wilgoć, zimą mróz, wiosną chlapanina.
Wierzchowiec szedł do brony, a sędzia od czasu do czasu objeżdżał gospodarstwo na bryczce, a najczęściej siedział w domu, bo ból wracał, jakby na potwierdzenie teoryi pana Duksznera, który tylko w kamforę wierzył i kamforą wszystkich chciał ratować.
Takie to było nasze, codzienne prawie, kółeczko preferansa, w które się tak nagle i niespodziewanie dostałem.
Czasem, ale to bardzo rzadko, gdy sędzia czuł się zupełnie do-