Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie widzę dobrej racyi do porównań — odrzekłem — tamto co innego, łacina co innego. Tamto piękne w swoim rodzaju, to w swoim. Gdy się pani uczyć zacznie, a przypuszczam, że z zamiłowaniem, gdy pani bliżej pozna mowę starożytnych Rzymian, przyzna mi pani słuszność.
— Chciałabym jak najprędzej.
— Będziemy szli systematycznie, po szczebelkach, od najniższego ciągle do wyższych. Zaczniemy od abecadła, potem pójdą deklinacye, zaimki, liczebniki, następnie konjugacye, gerundium, supinum...
— Co pan powiedział?
— Gerundium i supinum.
— Cóż to jest?
— Dowie się pani z czasem.
— Ja sądziłem, że to rodzaj zwierzchniego okrycia, jakaś peleryna, lub rotunda.
— Nie, łaskawa pani, nie peleryna to, ani rotunda; po półroczu lub po trzech kwartałach wytrwa-