Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi patent i powiedzieli, że świat dla mnie otwarty. I cóż ztąd, że otwarty, kiedy ja nie wiem, dokąd iść.
— A jednak poszedłeś za rogatki.
— To tylko na przechadzkę. I wy zapewne nie w innym celu.
— Naturalnie; wyprawimy sobie wspaniałą czerwcówkę i podwieczorek na Rozdrożu... Spodziewam się, że i ty z nami?
— Nie wiem, czy wypada.
— Oszalałeś! Co nie wypada nam, dorosłym ludziom, mężom dojrzałym, ostemplowanym, opatentowanym? Czy się tobie zdaje, że przyjdzie Klepalski wytargać cię za uszy, albo że stary Rosenmiller powie: Oach, aoch! Pfuj! My wyszliśmy już z tych pieluszek, jesteśmy ludzie. Czuj-że w sobie tę swobodę, mólu zasuszony w najobrzydliwszej edycyi Tacyta. Otrząśnij się!