Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ksiądz prefekt powiedział, że takim dużym chłopom jak ja, darmo kaszy nie dają i że trzeba iść na swój chleb; że zaś właśnie profesor Klepalski, trzymając kilkunastu uczniów na stancyi, potrzebował dozorcy i korepetytora dla malców z pierwszej i drugiej klasy — więc z tej racyi chleb się dla mnie znalazł.
Dostałem kąt w uczniowskiej sypialni, stare łóżko drewniane, stolik zamykany na klucz i objąłem zaraz obowiązki.
Przygotowywałem malców do lekcyj, towarzyszyłem im na spacer, pilnowałem, żeby się uczyli i nie zbijali bąków.
— Od szóstej rano — mówił pan Klepalski — do dziewiątej wieczorem masz tych smarkaczów nieodstępnie pilnować, za wyłączeniem godzin szkolnych; od szóstej do dziewiątej; a po za tem resztą czasu możesz dysponować, jak ci się podoba.