Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że już koniec. Słabnę, siły tracę, dopalam się, jak świeca. I lepiej. Śmierci się nie lękam, życia nie żałuję. Nikomu nie byłem i nie jestem potrzebny... Odejdę, bo taka kolej rzeczy; kto przyszedł, musi odejść. Jeden pozostawia po sobie żal, inny pogardę, jeszcze inny przekleństwo — ja nic. Nikt nie zauważył mego istnienia, nikt nie spostrzeże, żem zniknął; w statystyce przybędzie jednostka, w księgach stanu cywilnego akt zejścia, na cmentarzu mogiła...
Starałem się go pocieszać, lecz on na inny przedmiot rozmowę zaraz zwracał, najczęściej szachy wydobywał i do gry zapraszał.
— Pokażę ci partyę Tobiasza Tupeta, doskonała! Nie dostanie się ona zapewne do literatury szachowej, nie będzie uwieczniona drukiem, ale jest ciekawa i warta studyów. O! patrz: ja tak, on tak; ja tak, on tak; dalsze posunięcia są te, te i te; on szach, ja zasła-