Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stu koni nie dadzą. I po dobrem sercu pańskiem nie spodziewam się, żebyś chciał mego dobrego ojczulka tak zaraz w pierwszej chwili opuścić... Ja jutro odjeżdżam do męża, goście też odjadą; wyobraź pan sobie, jak tu rodzicom moim będzie samotnie i smutno. Czyż pan ich w takiej chwili opuścisz, panie Melchiorze? Ja bardzo, bardzo proszę pana o tę łaskę, a co do dalszego pańskiego stosunku z tym domem — to się jakoś ułoży.
Uśmiechała się, mówiąc te słowa i taka wzruszająca prośba, takie jakieś serdeczne drżenie było w jej głosie, że kamieńby się rozczulił.
A przecież jam nie kamień. Odrzekłem, że chętnie, o ile możności, starać się będę uprzyjemnić sędziostwu pierwsze chwile osamotnienia, ale pod jednym warunkiem.