Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— We dworze po całych dniach siedzisz, z panną codzień po łacinie rozmawiasz, i nic nie wiesz; a ja, proszę cię, ciągle na polu, w snopki i kopy patrzę tylko, jak sroka w kość i wszystko wiem, co się dzieje.
— Dlaczego, jak sroka?
— Bo to widzisz, łaskawco, jednem oczkiem w kość, a drugiem po świecie, taki mam zwyczaj. Więc przyznaj drogi panie...
— Ależ co?
— To, że się twoja łacina wścieka.
— Ależ fe!
— Panna wyjdzie za swego Jasia, za to zaręczam.
— To bardzo dobrze. O ile mi wiadomo, takie jest właściwe przeznaczenie wszystkich panien.
— Racya, ale cóż pan zrobisz?
— Powinszuję.
— Ale co pan zrobisz ze swoją facyatą?