Strona:Klemens Junosza-Z antropologji wiejskiej.pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

takie przyjaciele! wyciągnęliście chłopa do karczmy, a w chałupie u niego dzieci same, a dobytku niema komu obrządzić. Oj, zmarniałbyś ty mój Filipku, zmarniał mój chudziaczku przy takich przyjacielach, poszedł by twój dobytek po letkości, jak listek po rzece, żebyś na starość chyba pod kościołem siadł i chleba prosił.
— Et, gadanie babskie.
— Gadanie! wiadomo że ludzkie gadanie, a nie pieskie scekanie, a ty tak się nie ostaniesz Filipku, bo wóz przez koła, a chłop przez kobiety, to tyla znaczy co grabie przez zębów. Upodobałeś też sobie kogo?
— Toć dopiero ze cmentarza idę.
— Aj bańduro ty, bańduro! I ciebie na cmentarz wyniosą nim ty kole siebie jaki obrót zrobisz! a zdaje się chłop młody i do ludzi podobny... Ja już tobie wybrałam, zara jutro bierz flaszkę i chodź w zaloty.
— Ja ta nie chcę.
— Ty będziesz gadał nie chcę, aż ci się dzieciska pomarnują, a krowy pozdychają!.. Nie bój się, zachce się tobie jutro, jak cię pocznie cknić na wnątrzu i staniesz nad gołą miską, jak nieprzymierzając kuń nad pustym żłobem! Wtedy ci się zachce, będziesz po wsi chodził i najemniców szukał, albo do dworu gdzie pójdziesz, na służbę, dla wiktu... No, Filipku, mówiła dalej łagodniej już i spokojniej, nie frasuj się, jeno mnie słuchaj. Ja ci raję dziewczynę dobrą.
— Kogo wy jemu raicie? zapytał Mendel.
— Juścić nie żadną żydowicę, jeno gspodarską córkę i jak Bóg przykazał sprawiedliwą dziewuchę! Nie pożałujesz Filipku, tak mi Boże we zdrowem skonaniu dopomóż.
Do karczmy niepostrzeżenie wsunęła się sołtysowa!
— No, to tedy dobrze — wtrącił Onufry — ale jakże się na ten przykład nazywa?