Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom III.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

co w głowie to i w mowie... tedy powiadam ci, Rafale, na ten frasunek, na ten żal, jeszcze sobie po kieliszeczku wypijmy.
Wziął flaszkę, parę kropel nalał i do Rafała przepił, a jemu zaś kielich całkowity aż po sam wierzch nalał i podał.
Rafał dobrze już podpiły był, a ztąd jeszcze bardziej do kieliszka się skłaniał.
Wziął go tedy do ręki, potrzymał moment i patrząc na Zacharyasza, rzekł:
— Jeśli ty mi przyjaciel, tedy piję... jeżeli wróg, tedy także piję, ale...
— Ale co?
— Popamiętasz Zacharyaszu!
— W rodzie moim zdrajce nie byli i Bóg da nie będą; a skoro cię dobrem sercem częstuję, to pij.
— Piję.
— Na zdrowie!
— Daj Boże zdrowie.
— Teraz słuchaj. Mówiliśmy o synku, o Wojtusiu twoim.
— Oho! przepadł ci on sierotka, przepadł...
— A gdyby, na to mówiący, nie przepadł, gdyby oto kto przyszedł i powiedział: Rafale! twój syn żyje, cóżbyś rzekł?
— W oczy bym mu plunął i powiedział, że szczeka jak pies.
— A jakby to prawda była?
— Jeśli prawda...
— Tak... jeśli prawda, to co?