Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom II.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obrócisz, gdzie stąpisz, tylko zmartwienia, zmartwienia i zmartwienia!
Odszedł, nasunąwszy kapelusz na uszy...
W tej chwili przyszła mi na myśl moja nowa znajoma, „pani z pieskiem“, która miała tylko jedno zmartwienie...


KONIEC.