Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom II.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ulokował się z paniami w przedziale pierwszej klasy i zapaliwszy cygaro, spoglądał z góry na ów szary tłum, który z gorączkowym pośpiechem przebiega od wagonu do wagonu, szukając twardej ławki.
Gdy się rozległ głos drugiego dzwonka, do przedziału zajętego przez naszych znajomych wskoczył młody człowiek w stroju podróżnym.
Wskoczył, spojrzał na panią Lubiczową, na Stasię i wybąknąwszy „przepraszam“ wyskoczył jeszcze prędzej z wagonu.
— Czy mnie wzrok nie myli — zawołała pani radczyni — Stasiu kto był?
— To był, mateczko, pan Kazimierz — odpowiedziała Stasia...