Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wszystko mam przygotowane i za pół godziny będzie obiad.
Andzia pobiegła do sąsiadek, ażeby im oznajmić, że z zaproszenia skorzysta i do teatru towarzyszyć im będzie. Przy obiedzie była w doskonałym humorze, śmiała się nieustannie, zabawiała matkę rozmową, ale ukradkiem, nieznacznie, coraz to spoglądała na zegar.
Zdawało jej się, że stary czasomierz zepsuł się, i że ruch jego wskazówek jest zanadto powolny; a przecież był to bardzo regularny zegar, antyk francuzki, nabyty ongi przez nieboszczyka Klejna. Od lat dwudziestu kilku wskazywał on godziny w tym domu, ustawiony na mahoniowej konsoli, przykryty dużym kloszem szklanym. Przez cały ten długi przeciąg czasu ani razu w ręku zegarmistrza nie był, i wybijał godziny i kwandranse dyskretnie, głosem mile dźwięcznym, lecz przyciszonym. Widocznie dla wielkich panów go zbudowano.
Dziś, w oczach Andzi, piękny antyk wydawał się szkaradnym, rozklekotanym gratem, który dawno należało sprzedać, lub podarować komu.
— Mateczko — rzekła — zdaje mi się, że ten zegar się popsuł.
— Zkądże to wnosisz?
— On się fatalnie spóźnia! i niema się czemu dziwić. Pan Faramuziński mówił, że to antyk, że ma przynajmniej sto lat, a trudno wymagać, żeby po stu latach mógł być jeszcze zdatny go użytku. Doprawdy, mogłaby mateczka kupić nowy. Teraz są modne regulatory, ładne i nie drogie. Albo wie mama co? niech mama ku-