Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jeżeli zrobisz go pan nie wspólnikiem, lecz sekretarzem, czy jak tam.
— Kiedy on daje także i kapitał.
— Alboż są na świecie aktorowie posiadający kapitały?
— Widocznie są.
— To ciekawe. Mnie jednak trudno zrozumieć zkądby? Chyba wygrał na loteryi, albo skarb znalazł.
— Cała historya. Można powiedzieć o nim, że i na loteryi wygrał, i skarb znalazł, ponieważ zakochał się w jakiejś bardzo ładnej pannie, i o ile mi wiadomo, ze wzajemnością.
— A panna bogata?
— Zdaje się, przecież tak sprytny chłopiec, jak przyszły mój wspólnik, nie traciłby czasu na zalecenie się do bezposażnej dziewczyny. Osoba, na którą poluje, a właściwie, którą już jakby upolował, jest jedynaczka, a matka jej posiada dom w Warszawie.
— Czyż matka — rzekła pani Klejnowa — zgodzi się na ten związek? a chociażby się zgodziła nawet, to czy zechce się wyzuć z całego mienia dla jakiegoś tam...
— Kto wie, droga pani — odparł Faramuziński, — mój artysta umie brać się do rzeczy. Panna za nim szaleje, a matka? Niech pani nie zapomina, że o jedyne dziecko chodzi. Z początku będzie się spierała, ale ostatecznie... Mówię pani, że to cały romans. Pękałem ze śmiechu, gdy mi przyszły mój wspólnik opowiadał rozmaite szczegóły, w jaki sposób czarował swoją gąskę.