Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Mateusz, zobaczywszy go tak wcześnie, domyślił się zaraz, że już dyabeł z dziada wystąpił i zapanowanie złego ducha nad porządnym obywatelem skończyło się nareszcie.
Nazajutrz, skoro świt, zakomunikował tę wiadomość Józefowi — i obadwaj byli zadowoleni bardzo z tego faktu gdyż chociaż Faramuziński był dziad nudny, jednak ludzie od niego krzywdy nie mieli, a nawet nie jeden biedak wsparcie mu zawdzięczał.
Drugi dzień przepędził stary kawaler tak samo jak poprzedni. Wszystkie laleczki i figury oczyścił, okurzył, zegary naregulował i ponakręcał, w książkach rachunkowych porządek zaniedbany chwilowo przywrócił, srebra i kosztowności obejrzał i przeliczył. Wieczorem znów na most poszedł, a o dziesiątej już spał.
Widocznie pragnął powetować czasy hulanki i niespanych nocy.
Trzeciego dnia koło południa zasiadł przy biurku i wysztychował bilecik następującej treści:
„Kochany mój przyjacielu! Od paru dni jestem niezdrów i nie wychodzę z domu — ogólna niedyspozycya mnie trapi i katar. Mam nadzieję, że to niedługo przejdzie i że się wkrótce zobaczymy. Tymczasem chciej chociaż kilku słowami zaspokoić moją ciekawość, jak ci się wiedzie w miodowych zamiarach i co powiedziała gąska? Czekam z niecierpliwością... Przyjaciel F.“
Liścik wysłany został przez komisyonera.
Czekając na odpowiedź, stary kawaler zdradzał pewny niepokój i zniecierpliwienie. Zdawało mu się,