Strona:Klemens Junosza-Pająki.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się nie chciało wracać do miasta, do murów, że radziby byli przedłużyć pobyt na świeżem powietrzu, choćby do północy, a bodaj do świtu.
I pan Lufterman zachwycał się pięknym wieczorem; otworzył okno i wychylił głowę na ulicę.
W narożnym szynku naprzeciwko było pełno ludzi. Pan Lufterman łowił uchem gwar, dolatujący z szynkowni, uśmiechał się, kręcił głową i rzekł do żony:
— Ja zawsze mówiłem tobie, że szynk, to jest doskonały interes!