Strona:Klemens Junosza-Pająki.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poszukiwaniach jakichś marnych piętnastu kopiejek, które tak się gdzieś w księgach zapodziały, że nie było sposobu ich odszukać.
— Ale ty znalazłeś? — pytała zaciekawiona, jak gdyby jaki stary rachmistrz, co pół wieku przynajmniej spędził nad księgami i umie na pamięć wszelkie historye najciekawszych omyłek i zawikłań rachunkowych.
— Naturalnie, żem znalazł, ale co to kosztowało pracy!
— I gdzie? jak? — pytała — opowiedz-że mi, jak to było, mój serdeczny.
On też opowiadał z najdrobniejszemi szczegółami, szczęśliwy, że ma żonę, która nawet biurowe jego kłopoty odczuwa i doskonale rozumie.
Jak się ci ludzie kochali, jak się całowali serdecznie na „conto corrente“ i na najrozmaitsze rachunki!
Właśnie piąty miesiąc dobiegał od czasu, w którym się pobrali; lekcye zbliżały się do końca, chodziło tylko o kilkogodzinną pracę dla młodej buchalterki. Nie tracili nadziei, że taką pracę znajdą i opierali na niej rozmaite kombinacye.
Śmiała jest, bo śmiała niesłychanie ta buchalte-