Strona:Klemens Junosza-Pająki.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to on opuści na siedm. I jeszcze pana uprzedzam, że jego faktor, między nami mówiąc, wielki cygan, nie bierze mniej, jak pięć rubli od sta z sumy, a żona tego kapitalisty, taka sama drapieżnica, jak on, też potrzebuje dostać porękawiczne. Widzisz pan, jaka to dyferencya starzy ludzie i nowi ludzie! Jak pan robiłeś ze mną interes, toś dał dla mego małego wnuczka na pierniczek rubla; z nim co innego! Przecież wstydziłbyś się pan dać rubla młodej kobiecie, która przy tem jest bardzo ładna i bardzo edukowana.
— Ależ na Boga, ten pański kapitalista, to jest jakiś rozbójnik, bez sumienia.
— I mnie się tak zdaje.
— Lichwiarz-pijawka, w najszkaradniejszym gatunku!
— Mogę za to solidarnie poręczyć. Pan dobrodziej powiedział bardzo wielką prawdę.
— Jakże się nazywa ten ludożerca?
— Taki ludożernik nazywa sobie... on sobie... sobie nazywa... Leon Bernard Hapergeld.
— Pan go dobrze znasz?
— Cokolwieczek znam, ale bardzo mało.