Strona:Klemens Junosza-Obrazki z natury.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to dziś nawet porządnej książki nie potrafią już zrobić.
— Czy pan czytujesz książki?
— Ha?! czy ja czytuję, ma się rozumieć, że czytuję, w szabas czytuję, w święto... ale to, co ja czytuję, to nie jest z mojego towaru.
— A cóż to jest?
— Książki — ha! ha! jakie książki, nasze książki, co się do nabożeństwa należy — więcej to ja nie czytuję, na co? jaki mnie z nich pożytek?...
— Skądżeż pan tedy wiesz, że teraźniejsze nasze książki są do niczego.
— Ja panu zaraz wytłumaczę; patrz pan, rzekł biorąc do ręki arkusz druku, złożony w małą szesnastkę, patrzaj pan, co komu z tego za pożytek?
— No — przeczyta ktoś...
— Ja pytam o pożytek, a pan mówi o czytanie! To co innego, a tamto całkiem co innego jest... Ja panu powiem, jak trzeba robić dobre książki, porządne książki, jak się należy książki, ja panu wytłumaczę cały sekret...
— Szanowny panie Załmon Mejer, po-