Strona:Klemens Junosza-Nasi żydzi.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żeby system taki mógł wydawać dobre owoce, powinien być wzajemnym pod każdym względem. Nie wystarcza wzajemność poręczenia szkód, gdzie nie ma wzajemnej dobrej wiary i uczciwości...
Pożar w miasteczku w dzisiejszych czasach — to wcale dobry interes, pożar na wsi — to klęska niepowetowana. Żyd na ogniu zarabia, chłop się rujnuje. Pierwszy asekuruje wysoko swój dom i wie dlaczego to czyni, nie przeraża go większa składka — drugi, uważając asekuracyę za uciążliwy podatek, szacuje swoje budowle jaknajniżej, byle jaknajmniejszą składkę opłacać.
Co lato, mniej więcej od maja do sierpnia, zauważyć można w dziennikach artykuły zatytułowane „sezon pożarów“. Kronika wypadków ogniowych jest bardzo obfita w owym czasie. Dla czego?
Twierdzą powszechnie, że przyczyną główną tych wypadków jest lato. Słońce operuje, a pod wpływem palących jego promieni, drewniane ściany i gontowe dachy zabudowań żydowskich wysychają jak wióry i dość jednej iskierki, żeby spowodować pożogę. Skutkiem nieostrożnego obchodzenia się z ogniem, zapala się dom, a ponieważ miasteczka zabudowane są fatalnie,