Strona:Klemens Junosza-Nasi żydzi.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu i uczonemu żydowi nie przystoi przecież w ogóle wdawać się w rozmowę z kobietami, a cóż dopiero z chłopką, istotą nieokrzesaną i prawie dziką, według mniemania żydów.
Dziś już nie mają tego skrupułu. Przeciwnie, całą forsą pchają się na wieś, bo ich zmusza do tego głód, bo jak powiedziano wyżej, w miasteczkach im ciasno, za dużo ich tam już.
Dążą do wsi, osiedlają się w nich — w niektórych wioskach jest już po kilka rodzin — a jakie z tego skutki? Jaka jest działalność żydów na wsi, niech powie za mnie kto inny. Zacytuję, co o tem piszą współcześnie w organie, który o „antysemityzm“ i „wyznaniowość“ posądzony być nie może. Artykuł rzeczony ukazał się w „Głosie“ — a wyszedł z pod pióra p. Ordyńskiego[1]. Autor odzywa się jako rzecznik włościan, ludu siermiężnego i — powiada:
„O roli żyda na wsi mało się stosunkowo mówi w publistyce naszej, i chociaż kwestya ta jest bardzo ważna, bo dotyczy podstawowej, ekonomicznej strony bytu włościan, mimo to publicystyka pozostawia ją wyłącznie literaturze nadobnej.

Rola żyda wśród włościan jest tak róż-

  1. Przypis własny Wikiźródeł A. P. Ordyński „Żyd w wiosce“ — „Głos“, 1889, nr 4, 5.