Strona:Klemens Junosza-Na bruku.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Umiem.
— Ojca masz?
— Mam.
— Poproś niech cię wtryni do nas. Gdzie mieszkasz?
— Na Hożej.
— A i ja na Hożej, my tam mieszkamy już dawno.
— A my od dni kilku; ja pierwszy raz dopiero jestem w Warszawie,
— To ty nic nie znasz.
— Ma się rozumieć, że nic. Przyjechałem niedawno.
— Któż jest twój ojciec!
— Ma być na kolei.
— Ma być? Mój ojciec jest na kolei, ma znaczny urząd w ekspedycyi.
— Ho! ho, w ekspedycyi.
— Jest naczelnikiem wagi, a mama utrzymuje magazyn.
— Cóż to jest magazyn?
— Nie znasz? magazyn, to jest... to jest widzisz magazyn!... taki duży pokój z szafami, w szafach są kapelusze dla pań, a obok tego pokoju jest drugi pokój, a w nim siedzą trzy panny i robią suknie. — Do jakiej szkoły chcesz chodzić?
— Nie wiem, żadnej nie znam.
— Jeżeli cię ojciec nie odda do gimnazyum, wtryń się do nas, będziemy razem. Słuchaj, ja teraz nie mam czasu, idę na obiad, później wyjdę na godzinę, zaczekaj na mnie na rogu alei, pogadamy. Jak ci na imię?