Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


V.

Józefowa usiadła przed swoim szałasem, który w przewidywaniu chłodów jesiennych, zabezpieczyła, jak mogła, gałęźmi sośniny, zaopatrzyła w drzwi, zamykające wejście jako tako.
Tymczasem to wszystko. Syn przyjedzie, gospodarstwo obejmie, siedzibę lepszą obmyśli.
Na szczęście, jesień jest piękna, jak rzadko, słońce uśmiecha się pogodnie, liście, na opadnięciu już prawie, mienią się różnemi barwami; są pomarańczowe, złociste, żółte, niektóre prawie czerwone; w powietrzu snuje się delikatna przędza, biała, jedwabista, o srebrnym połysku, czepia się krzaków,