Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i podziwiano pośpiech roboty, Icek wzruszał tylko ramionami.
— Moi panowie — mówił — ja się dziwię. Cóż Szulc? Zwyczajny cieśla, Niemiec, w czem jego zasługa? Mówicie, że przez niego macie skończone domy. Ta robota byłaby może dopiero w połowie, gdyby nie ja. Zabrakło gwoździ — kto przywiózł gwoździ? Zabrakło zawias, kto dostarczył zawiasy? Nie było szybrów, ani drzwiczek do pieców, kto przywiózł drzwiczki? Nie było szyb, kto wprawił szyby? Icek Ufnal. Na świecie nie ma sprawiedliwości, nie ma wcale. Icek zarobił na pochwałę — chwalą Szulca. Icek zbudował wieś, chwalą cieślę, który tyle ma tylko rozumu, że potrafi belki wiązać i siekierą machać.
Icek sprowadził swoją rodzinę, przyjął kilku cichych wspólników, którzy bezpośrednio niby nie przyjmowali udziału w interesach — i rozpoczął życie bardzo ruchliwe i czynne.
Poznał wszystkich mieszkańców, ich potrzeby, słabostki i stan majątkowy, wiedział nietylko o tem, co kto potrzebuje, ale i co w przyszłości potrzebować może.