Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

aby handel szedł. No, jakże będzie z tą budą?
— Cóż ty się mnie o to pytasz. Ja tu nie wójt, ani nie rządca.
— Pan Wincenty był przecie główny majster od kupna gruntu, pan Wincenty jest najstarszy, pana Wincentego wszyscy słuchają.
— Może, ale w tym interesie co innego. Chcesz stawiać sobie budę, to stawiaj, jeżeli ci kto na swoim gruncie pozwoli.
— Dlaczego nie ma pozwolić? Przecie ja nie żądam pozwolenia darmo.
Skąpy i chciwy na grosz Wątorek zaczął słuchać uważnie, Icek zaś, spostrzegłszy to, mówił dalej:
— Wiadoma rzecz, że grunt musi przynosić dochód. Małe dziecko wie, że kto chce na cudzej ziemi siedzieć, musi opłacać czynsz. Panowie nie dostali ziemi za darmo.
— Kto dziś darmo chce dać?
— Panowie podobno nawet drogo zapłacili?
— Pewnie, że drogo.
— Teraz ziemia kosztuje i ludzie się łakomią i mają racyę. To najlepszy interes, pewny, złodziej nie ukradnie.