Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkich godnych dziedziców — ja jestem pokrzywdzony.
— W czem?
— Mnie się należy buda.
— A za co?
— Jakto za co? Czy Szulc nie ma budy?
— Bo on robi, on jest cieśla.
— Czy stolarze nie mają budy? Mularz, zdun, gonciarze... Wszyscy gonciarze mają, tylko ja nie.
— A cóżeś ty za majster?
— Aj, już pan Wincenty zapomniał? Przecież ja szklarz!
— Jeszcze na twoją robotę nie czas.
— Dlaczego nie ma być czas? Stolarze kończą ramy. Pan Szulc mówił, żebym przywiózł szkło. Ja już zakupiłem kilka skrzynek, zamówiłem dwóch czeladników, jak staniemy do roboty, to w parę dni we wszystkich oknach będą śliczne szybki.
— To jeszcze nie wiadomo, nie godziliśmy się, może będziesz żądał zadrogo, a my pieniędzy na wyrzucenie nie mamy.
— Co jegomość powiada? Ja wezmę zadrogo? Ja żądam wielkiego zysku? Na moje sumienie — nie! Tylko, aby nie dołożyć,