Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na łąkach wznosiły się kopice świeżo skoszonego siana, na nowinie gdzieniegdzie chwiały się cienkie sosenki, niewiedzieć jakim cudem ocalone od siekiery, a na polach, a raczej na miedzach, stały grusze dzikie, przysadziste, rozrośnięte szeroko. Na nowinie wznosiły się budy słomiane i szałasy z gałęzi, stały porzucone bezwładnie wozy i gospodarskie narzędzia, bieliły się świeżo obrobione belki, czerwieniła cegła ułożona w sześciany.
Icek Ufnal przebudził się bardzo wcześnie, najwcześniej ze wszystkich ludzi, przepędzających noc w tem obozowisku.
Nie bardzo wygodny miał nocleg; pod gołem niebem i na gołej ziemi budziły go ciągle szmery nocy letniej, a bardziej jeszcze przeszkadzały mu spać myśli własne...
A teraz dużo ich było i tak rozmaitych!
Nowa wieś, nowe kolonie, nowi ludzie nowe potrzeby, nowe stosunki, świeży grosz., Byle go tylko złapać, byle wziąść się do rzeczy umiejętnie, zręcznie, nie po fuszersku.
Dlaczego po fuszersku?... Bywa to czasem, ale Icek jest człowiek wypraktykowany, nie dzisiejszy, więc nie sfuszeruje, tylko musi