Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak się do roboty garnęła, jaką zdatność miała do wszystkiego — a ładna, bo ładna, jak malowany obrazek. Synek mój, Adamek, ma oko dobre, śliczną też sobie żoneczkę upatrzył. Oj, Adasiu, chyba, że Najświętsza Panienka wysłuchała mojej gorącej modlitwy, że cię taką myślą natchnęła. Codzień rano i wieczór w pacierzu prosiłam o żonę dla ciebie i tak oto mówiłam: Panie Boże Wszechmogący, daj mu szczęście, daj mu żonę dobrą, sprawiedliwą, poczciwą, a Matki Najświętszej prosiłam: Pokieruj nim, Matko, niech wybierze dobrze, niech będzie szczęśliwy, a ja przy nim, choćby jako sługa, abym na to szczęście patrzyła. Oj, ty, chłopcze kochany, ani ty wiesz, ani rozumiesz, jak ja ciągle o tobie myślę, ani wiesz, że oddałabym wszystko za ciebie i dla ciebie. Tyś panicz, a ja prosta kobieta, od zagona, od dzieży, nie mam nauki, nie potrafię pięknie przemówić, ale, ale... kochać cię, dziecko moje, ja umiem!...
To rzekłszy, objęła go za szyję, przytuliła serdecznie i rozpłakała się rzewnemi łzami. Adam, chociaż zepsuty i samolub, czuł się jednak trochę wzruszonym tym objawem ser-