Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zarazem trochę wspólnik, człowiek doświadczony, przezorny i uczciwy, Icek Ufnal.
Wiadomo, że tyle sensu, a nawet znacznie więcej, można wpakować we dwa małe wykrzykniki: «ny, ny!» — przy wygłoszeniu ich z należytą intonacyą, lecz finansiści nie kontentowali się króciutkim tekstem i żądali komentarzy.
Na to odpowiadał Icek:
— Czekajcie, gałgany, ja też chcę żyć. Pozwólcie mi sprzedać towar, załatwić interesa, a później możemy gadać, choćby do późnej nocy.
Czasem poprzestawano na uspakajającym wykrzykniku i krótkiem wyjaśnieniu, czasem dyskusya musiała przeciągnąć się dłużej, ale jednego razu trwała aż do północy i byłaby nie skończyła się do rana, gdyby nie nagła propozycya, rzucona przez Icka.
— Wiecie co? — rzekł — nie ma innego sposobu, tylko jeden z nas musi do starego pojechać i z nim się rozmówić. Wybierzcie delegata; co do mnie, z góry na wybór się zgadzam, byle tylko ten honor nie spadł na mnie, bo stary jest gwałtowny człowiek i wielki awanturnik.