Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trochę grosza miał, a jak się wszyscy rozejdą, to ja ci wtedy coś powiem. Uroczyste słowo honoru, że mam myśl doskonałą, za którą mi podziękujesz. Cudowność mego pomysłu polega...
Nie dokończył zdania, albowiem przerwali mu je goście, przez Adama zaproszeni. Czterech ich było. Mała stancyjka napełniła się hałaśliwym gwarem i dymem tytuniowym, zrobiło się w niej duszno tak, że trzeba było otwierać drzwi do sieni, a właściwie do stajni.
Jojna znosił różne przysmaki i trunki, zachwalając, że równie dobrych rzeczy ani w Warszawie, ani w innych jeszcze większych miastach dostać nie można.
Towarzystwo ożywiło się, pito zdrowie kochanego «dziedzica,» tak bowiem towarzysze nazywali Adasia, opowiadano różne dykteryjki, w czem szczególniej celował pan Telesfor.
Nareszcie jeden z obecnych wydobył z kieszeni talię kart i rzucił ją na stół.
— To najlepsza rzecz! — zawołał — albo moja, albo twoja; przynajmniej człowiek ma rozrywkę i może się zabawić.