Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A żydek z gospodarzem jeszcze częściej...
Na górze ukazała się bryczka parokonna, po pochyłości konie biegły szybko; Niemca, chłopa i żyda zasłonił tuman kurzawy.
— Będziesz ty po śmierci chodził po bagnach i cmentarzach — mruknął chłop, patrząc na oddalającą się bryczkę.
— Co wy gadacie, Mikołaju — spytał Icek.
— Mówię, że będzie chodził.
— Jakim sposobem on może chodzić po śmierci?
— Takie jego prawo. Nie wiecie chyba, Icku, że to omentra... Mało to taki za żywota niedomierzy?
— Nu, niech go dyabli wezmą.
— Nie wezmą, bo musi chodzić i domierzać... Ja wiem, zkąd on jedzie; on tu za górą kolonie mierzył, grunt, który szlachta kupiła...
Wóz znalazł się na najwyższym punkcie wzgórza; dalej droga była lżejsza, twardsza, po łagodnej pochyłości ciągnęła się ku polom i łąkom rozrzuconym w nizinie.
Słońce zaszło już za las, niebo mieniło się barwami złota, seledynu, purpury, z łąk do-