Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZMOWA
MISTRZA ZE ŚMIERCIĄ.

...Wszytcy ludzie posłuchajcie
Okrutność śmierci poznajcie,
Wy, co jej nizacz nie macie,
Przy skonaniu ją poznacie.
Bądź to stary abo młody,
Żądny nie ujdzie śmiertelnej szkody.
Kogokoli śmierć udusi;
Każdy w jej szkole być musi.
Dziwno sie swym żakom stawi,
Każdego żywota zbawi.
Przykład o tem chcę powiedzieć,
Słuchaj tego, kto chce wiedzieć.
Polikarpus, tak wezwany,
Mędrzec wielki, mistrz wybrany,
Prosił Boga o to prawie,
By uźrzał śmierć w jej postawie.
Gdy sie modlił Bogu wiele,
Ostał wszech ludzi w kościele,
Uźrzał człowieka nagiego
Przyrodzenia niewieściego,
Wzraza wielmi szkaradego,
Łoktuszą przepasanego.
Chuda, blada, żółte lice,
Leści się, jako miednice;
Upadł ci jej koniec nosa,
Z oczu płynie krwawa rosa.
Przewiązała głowę chustą,
Jak samojedź, krzywoustą.
Nie było warg u jej gęby,
Poziewając, skrzyta zęby,
Miece oczy, zawracając,
Głośną kosę w ręku mając,
Wypięła żebra i kości,
Groźno siecze przez lutości.