Strona:Kirgiz (Zieliński).djvu/092

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I zbłąkany wzrok topiąc w jej lice
Dodał głosem najświętszej żałości:
« Oh!... już nigdy, nigdy nie nasycę
« Ani zemsty, ani mej miłości! »... —
Jak dwie wierzby przy jednym strumieniu
Gałązkami ujmą się, pochwycą...
Tak młodzieniec z stepową dziewicą
W tem ostatniem, smutnem uściśnieniu,
Pocałunkiem usta do ust zlali;
Duch się z duchem, tchnienie zbiegło z tchnieniem
Pocałunkiem i tem uściśnieniem
Tu — na całą wieczność się żegnali. —
I przeszło przez nich morze płomieni....
Przeszło.... a w miejscu zgasłych pożarów,
Dziś, — znowu cisza pośród obszarów;
I jeszcze bujniej step się zieleni. —





DRUKIEM F. A. BROCKHAUSA W LIPSKU.Składał Woj. Maniecki.