Strona:Kazimierz Wyka - Rzecz wyobraźni.djvu/537

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jedna tygrysicą
wpadała do dżungli moich włosów
moich dni splątanych
wbijała szare ślepia
w moje oślepłe od ekstazy oczy
myślę
że na swój tygrysi sposób
trochę mnie kochała

Inna była królową
znosiła do mrowiska niezliczone ankiety
karmiła mnie móżdżkiem zwierząt
żywymi gąsienicami
chrzęszczącą szarańczą
niekiedy nawet dawała na wódkę
wyrzuciła mnie kiedym ją zapłodnił:
jesteś mi niepotrzebny pijaku.

Oto Kalendarz miłości — tak brzmi tytuł. Na pierwszym etapie poezji Sterna, zgodnie z prawami zachłannej biologii, wszystkie kobiety zastępuje ta jedna i pierwsza — Ewa, sprawczyni pierwszego grzechu:

Ewa stała naga,
Ewa stała niema
mówiła ręka,
mówiła noga —
było to, czego nie ma.
[.......]
Ewa stała biała,
Ewa owoc zjadła.

I to początek wszystkiego
— pamiętam —
to był początek,
Adamie.
(Pierwszy grzech)

Trudno powiedzieć, czy pisząc ten liryk znał Anatol Stern przedziwny wiersz Słowackiego Na drzewie zawisł wąż. Nie o wpływologię chodzi przy tym przypomnieniu. Po prostu współczesny poeta utrafił w strunę i akord, jakie u romantycznego twórcy czekały, aż szarpną tę strunę inne palce. Zawiasy, na których obraca się pierwsze ze skrzydeł Sternowskiego dyptyku, aż tam sięgają, w romantyczną konstrukcję świata, grzechu, miłości i biologicznej ekstazy: