Strona:Kazimierz Wyka - Modernizm polski.djvu/501

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
kiego, posiadającymi świadomość swojego „Ja”, wysuwa się w całym powabie Nirwana — bezosobista, beznamiętna, bez przesytu i niedosytu, bez tandety i blagi[1].

Tak, to naprawdę Krzywicki, a nie któryś z literackich wyznawców owoczesnych nowinek filozoficznych. Ale aprobata jego dla buntu modernistycznego nie sięgała dalej aniżeli podobne uprawnienie postawy młodych. Już przy sposobności Oli Hanssona wskazało się, jakie to zjawisko społeczne Krzywicki przyjmuje i analizuje jako podłoże owej postawy. Chociaż nie użył on powszechnie dzisiaj krążącego terminu, przedmiotem analizy uczynił zjawisko alienacji[2]. Z jednej strony, przedstawiał on bowiem objawy fetyszyzacji tworów materialnych,

  1. K. R. Ż. Literatura niemiecka. Stan. Przybyszewski: „Zur Psychologie des Individuums”. 1. Chopin und Nietzsche. 2. Ola Hansson. „Prawda”’, 1893, nr 17, s. 197.
  2. Trudno odpowiedzieć, kiedy sam termin „alienacja” począł się pojawiać w polskiej terminologii filozoficznej. Rozpoczynający się ukazywać od r. 1900 Słownik warszawski zupełnie go nie zna. Co gorsza, Słownik języka polskiego, pod redakcją W. Doroszewskiego, hasła alienacja, alienować zna tylko jako zaginione w obecnej polszczyźnie terminy prawno-gospodarcze z XVIII wieku. Omawiany termin wywodzi się z pism filozoficznych młodego Marksa, ale nie drogą bezpośrednią. Stanowi mianowicie polskie przyswojenie językowe francuskiego aliénation, jako odpowiednika najczęściej u Marksa występującego zwrotu Entfremdung. Przyswojenie przez to tak powszechne dzisiaj, ponieważ bardzo łatwo urabiać od niego wyrazy pochodne: „alienować”, „alienacyjny”, „wyalienować” etc. „Alienacja” w marksistowskim znaczeniu tego terminu wstąpiła aż do poezji, więc chyba powinna wstąpić do słowników. Dowodem — wiersz M. Grześczaka pod tym tytułem („Fakty i Myśli”, 1962, nr 22):

    U źródła znalazł się drobinką
    Kamień to przyjął bez szemrania

    Potem posadził w sobie drzewo
    Powietrze było dobre liściom

    Od włosów czytał się diamentem
    Gwiazdy pobladły i odeszły

    Lecz był tak dobrze wychowany
    Że nie powiedział ani słowa

    I gdy odnalazł się w płomieniu
    Cień mu płochliwą był żałobą