Nietzschego należy do rzędu „fantastycznych i kruchych konstrukcji umysłowych”[1]. Jest to jedynie nie wierzące w siebie, ciągłe szukanie początków[2]. Wartość dziejów, „wedle Nietzschego i niezliczonych dyletantów nietzscheanizmu”, to tylko „bezładna walka o potęgę, całkiem nieokreślona, polegająca po prostu na zdolności życia”[3]. Słabo przebłyśnie motyw podstawowy dotychczasowych rozmyślań nad Nietzschem, to mianowicie, że rozumiał on, iż „cała powszednia nasza rzeczywistość jest naszym nieustannym dziełem”[4]; zresztą uznaje w nim Brzozowski wyłącznie to, że „moment, w którym życie nasze ukazuje się przed nami swobodnie i obnażone z ideologicznych przesłon, jest momentem krytycznym”[5]. Takim momentem przygotowawczym, ale nie rozwiązującym jeszcze, była filozofia Nietzschego, wyrażająca patos wyzwolenia się „spod władzy wszelkich nie stworzonych przez samo ja świadome określeń”[6].
Nie przyniesioną przez Nietzschego odpowiedź przyniesie Newman. Stronice przedmowy do Przyświadczeń wiary brzmią jak powtórzenie i radosne rozwiązanie pytań, na jakie w rozważaniach o modernizmie próżno silił się Brzozowski, w dyskusji zaś naszej Kazimierz. Pisarz czuje, że o te pytania chodzi, dwukrotnie przeto w pierwszej redakcji przedmowy nawraca do problemu Nietzschego.
Kiedy dalej oświadcza Brzozowski, że zna i pojmuje „stan duszy ludzi, którzy sponad stronie Nietzschego, Carlyle’a lub Walta Whitmana zwracają się z tęsknym wspomnieniem do tego właśnie mistrza [Newmana] i czują, że szukają i znajdują u niego... pewien rodzaj szczerości i swobody”[8], wiemy, że to jemu właśnie dał ów mistrz dawno poszukiwaną odpowiedź. Zasadnicze problemy zostają nareszcie należycie postawione