Strona:Kazimierz Wyka - Życie na niby.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zuje morze i północ. Żołnierz od wschodu przyzywa pomocy i stamtąd ona nadeszła. Tych linii nie ustanowił przypadek, a ich przecięcie nie jest prawdą chwili tylko.
Budując nową Warszawę nie chcemy, byśmy kiedykolwiek powtórzyć musieli o jej kamieniach słowa, którymi żegnamy tragiczny krajobraz stolicy — „z bruku twojego chciałbym mieć kamień, na którym krew i łza nie świecą“.

1945 r.