Strona:Kazimierz Tetmajer - W czas wojny.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

już dzień robią, w dwie dywizye piechoty, szesnastą Zajączka i ośmnastą Kniaziewicza i dywizyę kawaleryi, podczas gdy siedmnasta dywizya Dąbrowskiego z brygadą kawaleryi pchniętą została rozkazem cesarskim na obserwacyę Bobrujska, oraz osłanianie Mińska przed ewentualną dywersyą jenerała Oertela, stojącego w Mozyrze, gdy pojawiła się przed nim dziewczynka z pękiem kwiatów, zerwanych w ogrodzie, świeżych i pachnących róż, narcyzów, lewkonii i rezedy i położyła mu je z dygiem obok filiżanki. Poniatowski cofającą się za rączkę ją wziął i pocałował.
— Charmée — powiedziała dygając powtórnie.
Poniatowski pił kawę, jadł do niej świeżą, doskonałą babę i pachniał mu ten polski dwór, cichy i spokojny. Wisiały na ścianach portrety przodków w kontuszach, zbrojach pancernych i mundurach z herbem „Orlą“ w bokach portretów na tle malowanym. Poznał książę dwa mundury — jeden artyleryjski, drugi mundur lansyera, dwaj ludzie młodzi, a portrety czarną krepą obwiedzione.
— Polegli? — zapytał.
— Bracia moi młodsi — odpowiedział szlachcic. — Jeden pod Ulm, drugi pod Saragossą. Jeszcze tu i trzecią pamiątkę możemy pokazać. Bolesiu.
Bladawa o smutnej twarzy przystojna panna,