Strona:Kazimierz Tetmajer - W czas wojny.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cącym się od barw wężem morskim, jak się bawią z kotami nerwowe, zmysłowe i podrażnione zmysłowo kobiety; tryton dmie w konchę w pomroku wieczoru.
„Idylla strasznego i tajemniczego żywiołu, jakiem jest morze, idylla, gdzie zamiast motyla jest wąż, zamiast cichej łąki, brzęczącej owadami, ponury ryk ciemnej fali“ — mówi Witkiewicz.
Jeden z najsławniejszych arcydzieł Boecklina, a zarazem najpiękniejszy z morskich obrazów, jest monachijskie „In Spiel der Wellen“. Centaur zapędził się w morze za nereidą: ta bryznęła mu w fale, stopy tylko z drobną płetewką i trochę różowego tyłu pokazując napastnikowi, cała zresztą tonąca w przezrocznej wodzie.
Centaur opasły, ogromny, bronzowy, już, już chwytał rozkoszą zdobycz — osłupiał, oczy wybałuszył, grube wargi rozwarł, ręce kosmate rozpostarł...
Na froncie nereida o nogach, przerosłych w rybie ogony, lubieżna, leniwa, z koralami we włosach, płynie z ręką na ramieniu trytona, który ją wpół objął, brodaty, w wieńcu kwiatów na głowie; śmieje się — nereida ma ciało, jak wiosna, a w oczach i ustach pragnienie... Za nimi wynurza się coś strasznego; zielona głowa o wyłupiastych, potwornych oczach, o rozdętych policzkach i wargach, łysa, z grzebieniem kolczastym, jak u niektórych ryb, na czaszce. Ta głowa, to