Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 4.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Widzę, płynąc wskroś błękitu
Przez bezdenie pustych sfer;
Bryły toczą się słoneczne
Grzmiąc i hucząc na przestworza,
Szumią lotnych mgławic morza,
Brzmią miliardy świetlnych skier.

W ponadziemskich gędźb tych toni
Płynę cichy, niewidzialny,
U stóp moich czas się kłoni
I z gwiazd gwiazdy tworzą się...
Gdzie wszechmocny, tryumfalny
Ruch Istnienia koło toczy;
W sfer głębinie mknąc przezroczej
Cicho, słodko, bosko śnię...

............
O dziwny głosie, jak gdyby w mej duszy
Słyszany własnej, a razem w przestworze
Płynący kędyś... Dziwny słodki śpiewie!
Świetlana struno przestrzennego światła!
Brzmisz tam nademną, jednak mi się zdaje,
Jakobyś wespół brzmiał w mej własnej duszy...
Dusza człowieka! Czyli nie jest ona
Częścią wszechduszy świata, oderwaną
I w część zamkniętą wszechmateryi świata?