Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 4.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Duszą w odmienny wchodzi świat
I w oczy jasność spływa mu,
Jakby melodyi słuchał tej,
Co gdzieś z gwiazd ciszy, z mgławic snu,
Z dróg mlecznych brzmi dalekich zwiej...
Więc jesteś, Psyche! Jesteś! W czas
Zachodu, z liliowych gaz
Na szczytach wzgórz zrodzona; ty,
Coś przyszła raz dać ziemi sny...
Jesteś! Czyż próżno szukam cię?
Czyż próżno tęsknię? Próżno wzrok
Wytężam, czy nie ujrzę gdzie
Twej twarzy przez obłoków mrok?
Próżno cię szukam, próżno chcę
W twojej źrenicy patrząc świt,
Grążyć się w lat tysięcy toń?
Próżno chcę czaru twego myt
Wkuć w życia kształt i przywrzeć doń?
Uchodzisz! Czasem zda się już
Że widzę szaty twojej rąb...
Naówczas pędzę w światów głąb
I widzę — morza, co się z mórz
Rodzą i góry weszłe z gór,
I widzę chmury płynne z chmur,
Ale ty — uszłaś... Przecież wiem!
Nie jesteś złudą! Gdybym mógł
Raz ujrzeć ciebie, twoim tchem