Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zaczęła się bać. Kobieta i dziecko przedewszystkiem zaczyna się bać, jeżeli nie może pojąć. Na trzeci dzień tej mojej choroby powiedziałem jej po raz pierwszy w życiu, żeby wyszła z pokoju, że wolę być sam. Wyszła. Ponieważ mieliśmy tylko jeden pokój, musiała wyjść z domu. Nie wiem, co zrobiła. Ja upadłem twarzą na poduszki i to nie był płacz, ale taki kurcz w gardle, jakby mnie śmierć udusić przyszła. Po jakiejś godzinie, dwóch, czy trzech godzinach, usłyszałem lekkie nieśmiałe pukanie. Weszła — cała mokra i zziębła, padał deszcz. O Boże! Gdybym wieczność miał piekła, nie odczuję tego, com odczuł, kiedym się zmusił, aby nie paść jej do nóg, aby jej nóg nie chwycić i nie osuszyć i nie rozgrzać memi ustami... Ale to było dla niej... Te jej oczy... te oczy przestraszone, bojące się mnie, rozszerzone zdumieniem, smutne... Te jej oczy!... Ona, która się boi mnie... mnie!...
Męka zaczęła być straszna, ogarnęła mnie jakaś gorączka, jakiś szał. To, co z początku było mi trudnem, zaczęło mi się stawać coraz łatwiejszem. Jak aktor, któremu dano niewłaściwą rolę, zacząłem moją rolę grać