Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tam, na dole — w morzu.
— Myślę, że tam doleciałby już trup; człowiek umarłby w powietrzu. Dlaczego pytasz się o to?
Kolana mi drżą, a ręce moje prężą się ku niej... wydobywa jakiś list z za gorsu:
— Czytaj...
Czytam... »Pani! W kilka dni po odebraniu tego listu przez Panią, będę już daleko w drodze, w inny świat za oceanem. Nie mogę żyć bez widoku Pani. Pierwszy to i ostatni raz mówię Pani o tem; wszak nie mówiłem nigdy nic. Ale Pani wie, Pani wiedziała, com czuł od pierwszej chwili spotkania Pani. Niestety jesteś zamężną. Gdyby nie miłość mojej idei, w tej godzinie, kiedy Pani list czytać będzie, jużbym nie żył; nie żyłbym już dawno. Chciałem jednak coś uczynić. Gdyby Pani była tu na miejscu, przyszedłbym poprosić Panią o jedno słowo na drogę. Ponieważ nie ma was, proszę Panią o nie zdaleka. Jeżeli mi je Pani przyszle, położę je na sercu i tak mnie już z niem pochowają. Ludzie tacy, jak ja, kochają tylko raz. Nie kochałem nigdy, nigdy kochać nie będę. Mimo jednak całej władzy, jaką