Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi tu w oczach przedemną upadła Ryszardowi w uściski, byłoby mi to prawie obojętnem — ona mnie nie kochała. Czem jest to, co być może, wobec tego, że ona mnie nie kochała?... To już było rozdarcie mojej duszy na poły. Odebrać mi nawet to, nawet to! To, co mi było najdroższem, co właśnie dlatego było mi tak drogiem, że miało mi pozostać wspomnieniem, jedynem świętem mego życia. Życie moje dzieliłem na połowy: dopóki mnie kochała i odkąd przestała.
Teraz widzę, że jest ono jedną, wielką jednością. Gdybym przynajmniej pozostał z tą wiarą, z tą pamięcią, z tem przekonaniem... Gdyby mi było przynajmniej to wspomnienie pozostało... Dosyć ci dzień dzisiejszy ma utrapienia swego, a mnie jeszcze wczoraj przychodzi krew ssać z żył. Na krzyżu moim przybito mi ręce i nogi; teraz wtłoczono mi koronę z cierni na głowę i młotkiem wbijają mi ciernie w skroń. Ale ja już nie mogę krzyczeć, ani szamotać się.
»Oby się Bogu podobało, żeby mię zniszczył, ażeby mię wyciął, rozpuściwszy rękę Swoją!