Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Melancholia.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

za kręgiem, dalej i dalej... Płynie, płynie, aż gdzieś po siny, odległy skraj morza... I upaja mnie tak i zbezwładnia... Nęcąca jest, jak życie, mocna, jak śmierć, ta dziwna muzyka... Czy słyszysz pan?

ARTUR (silnie wzruszony).

Słyszę słowa pani, a one są mi muzyką, co nęci jak życie, a mocna jest, jak śmierć...

ANNA.

Coś dziwnego dzieje się ze mną... Mgła oczy mi zasłania i z sił opadam... Jestem teraz, jak dziecko zbłąkane w puszczy w noc burzliwą...

ARTUR.

Jestem przy tobie, pani.

ANNA (słaniając się, jakby blizka omdlenia).

Jak te lilie jestem, co pod memi oknami rosną, wątłe wśród wichrów...

ARTUR.

Jestem przy tobie, pani.

ANNA.

Jak te jaskółki jestem, które osłabły, lecąc nad oceanem, a ląd daleko...